10 kwi 2014

Chory król czy muchy?


Dawno, dawno temu był sobie król Alfonso Mądry. Pewnego dnia zachorował i lekarz nakazał mu jeść małe porcje posiłków i popijać je winem. Kiedy mądry władca wyzdrowiał, postanowił, że wino powinno być zawsze i wszędzie podawane z przekąską, by nie pić alkoholu na pusty żołądek (z wiadomych powodów). Te małe dania, podawane do alkoholu, przetrwały w Hiszpanii do dziś i nazywają się tapas.


Jednak legenda z chorym królem nie jest jedyną. Inne źródła podają, że o powstaniu tapas najlepiej mówi ich nazwa. Tapa to po hiszpańsku przykrywka. Podobno kiedyś w Andaluzji istniał zwyczaj, że szklankę wina (głównie sherry) przykrywano kawałkiem suchej szynki, by do środka nie wleciały muchy! Miało to też inne zastosowania - do napoju nie wlatywał kurz i aromat wolniej się ulatniał. W końcu do szynki zaczęto podawać kawałek chleba, później też inne dodatkowe przekąski na spodeczkach i tak powstały dzisiejsze tapas.


Niegdyś przekąski były podawane za darmo, teraz trzeba za nie płacić. Wyjątkiem są niektóre knajpy w Andaluzji, ale rzadko się z tym spotykam. Jeżeli już, to do wina dostajemy miseczkę oliwek, chipsy lub orzechy.

"Tapą" może  być wszystko - małe kanapeczki, szynka jamón, owoce morza, różne sałatki, kawałek tortilli, smażone ziemniaki i wieeele innych. Ceny wahają się, w zależności od miejsca, od około 60 centów do 3 euro za porcję (od  ok 2 do 12 zł).


W zeszłym tygodniu w Velez skończyła się wielka tapasowa impreza - Ruta de la Tapa. Polega ona na tym, że knajpki biorące w niej udział muszą przygotować specjalne danie, które będzie podawane jako tapa razem z piwem za 1.80 euro.  W tym roku udział w Rucie wzięło w 21 barów. Każdy, kto zakupił choć jeden zestaw, dostawał książeczkę, w której można było zbierać pieczątki z danych knajp. Jeśli ktoś miał co najmniej 11 pieczątek, mógł wziąć udział w losowaniu o nagrody pieniężne.


My również wzięliśmy udział w tej imprezie, ale niestety nie udało nam się odwiedzić nawet połowy barów. Najbardziej smakował nam andaluzyjski specjał wielkanocny - ajobacalao, czyli dorsz z czosnkiem, którego zjedliśmy w knajpce, o której pisałam już tutaj.


Całkiem dobre było też danie ze szparagami, krewetkami i francuskim ciastem:


A to bardzo popularne tapa, które można dostać w niemal każdej knajpie - ensalada rusa, czyli sałatka warzywna :


Myślę, że Ruta de la Tapa to fajny pomysł, ale trochę nie rozumiem, czemu cena 1.80 za tapa+piwo to coś w rodzaju promocji. W wielu barach w Velez na codzień można kupić taki zestaw nawet za 1.50! Może to dlatego, że te tapas były wyjątkowe ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz